wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 2

Rozdział 2


A no tak chciałam choć trochę być miła nie ważne, że oni nie są. I do tego wczoraj wieczorem słyszałam ich jak weszli do domu. Tak to było po prostu mistrzostwo w cichym wchodzeniu. No, a że oni byli schlani w 3 dupy (no oprócz Liam'a) to teraz będą mieli suszę. Ach i jeszcze to że wrócę o 19. W sumie to lekcje kończę o 17 razem z moimi zajęciami dodatkowymi, a jest ich sporo. No ale o lekcjach chciałabym iść jeszcze tam. Spojrzałam na zegarek na, którym widniał godzinna 7:25 i szybko zebrałam swoje rzeczy, czyli torbę z książkami, laptopa, szkicownik i parę drobiazgów do torby. Pobiegłam na autobus i kit z tym, że prawie mi uciekł.
Weszłam do klasy dosłownie sekundę przed nauczycielem i pobiegłam
na swoje miejsce.
-Witajcie w jakże to kolejnym nudnym i bezsensownym dniu waszej ostatniej klasy gimnazjalnej drodzy uczniowie- no tak chodzę do 3 gimnazjum, bo no cóż przeskoczyłam 2 klasy. Nie że jestem jakimś kujonem co siedzi 24/7 przy książkach tylko mam fotograficzną pamięć.- Dziś będziemy przerabiać...- nie dokończył, ponieważ do klasy wleciał jakiś chłopak- a ty to- spytał wściekle.
-Logan Martin dla kumpli Log- powiedział wyciągając rękę do nauczyciela.
-Nie jestem twoim kumplem Martin- powiedziała zszokowany nauczyciel.
-Spoko psorze, to gdzie mam usiąść- spytał z śmiechem.
-Usiądziesz z...-zaczął i spojrzał do dziennika-z Collins. Tak. Z Darcy Collins to przed ostatnia ławka przy oknie- powiedział a ja przeklinałam go w duchu. Tego Jestem-Logan-Zarąbiście-Fajny-Martin. On podszedł na luzie do ławki i się zaczęło.
-Cześć piękna- Boże, i ja muszę z nim siedzieć.
-Piękne to ty będziesz mieć zaraz limo- powiedziałam i posłałam mu mój uśmiech numer 23 ,,Spierdalaj, bo będzie źle'' on jednak nic sobie z tego nie zrobił.
-Aww kotku nie tak ostro, wiesz teraz to ja się zastanawiam gdzie ty byłaś całe moje życie-powiedział siadając.
-No wiesz...chowałam się przed tobą- powiedziałam chamsko i się obróciłam do tablicy. Przez resztę lekcji udawałam że słuchałam belfra, bo i tak to umiałam. A Logan ciągle coś nawijała, ale jak zauważył że go nie słucham odwrócił się do innych dziewczyn które wzdychały na sam jego widok. Och jakie to oryginalne i w ogóle nie płytkie.
~~*~~
Warsztaty dziennikarskie w stacji radiowej. Nadal nie mogę w to uwierzyć, że Allan Priores mój nauczyciel za dwa i pół tygodnia wybierze jedną najlepszą osobę, która będzie mieć te warsztaty. Trzeba tylko napisać o tym kim chciałbym być w przyszłości i jaki ma to sens i przekład w przyszłość społeczeństwa. Właśnie w tej chwili stanęłam przed wejściem do ,,mojego miejsca''. Pierwsze co tam zrobiłam to wejście na mojego bloga. Od razu się wzięłam za pisanie posta.
,, Dzień 2 prawie się skończył. Co mogę o nim napisać...hmmm? Mogę dostać się na warsztaty dziennikarskie w radiu. W co naprawdę nie mogę uwierzyć. To dla mnie coś wielkiego, to ogromna szansa. Chyba za długo bym pisała jakie to dla mnie szczęście. Wyszło by ze 100 kartek A4. Ale jak, każdy dzień ma drugą stronę medalu, która już nie jest taka kolorowa. Do naszej klasy doszedł niejaki chłopak, który ma większe ego niż całe Hollywood. Jest totalnym idiotom i dupkiem. Do tego jest cholernie pewny siebie, a to akurat ja muszę z nim siedzieć. Co do chłopaków nie wiedziałam ich jeszcze dziś dopiero będę wracać do domu. Nie chcę spędzać tam za dużo czasu, bo po co? Przecież tak nie będziemy gadać, a oni będą tylko obdarowywali mnie nienawistnymi spojrzeniami i po co mi to? Nie wiem, ale napiszę wam jutro jeszcze tą końcówkę dnia.
Nie łap czegoś co już zostało złapane.''
Opublikowałam posta i weszłam na pocztę jak to robiłam codziennie. Dostałam dziś tylko 10 wiadomości, ale tylko jedna sprawiła że czułam się dziwnie ją czytając. Przy większości naprawdę dało się płakać, ale ta była inna.
Cześć!
Nie wiem od czego zacząć. To takie dziwne zwracać się do kogoś nieznanego ze swoimi problemami. Nie mam tak bliskich osób z którymi mógłbym porozmawiać i powiedzieć co czuję. Mój ojciec jest biznesmenem nie ma czasu na nic. Przez jego prace przeprowadzałem się z kraju do kraju. Teraz mieszkam w Londynie. Ale to nie o to chodzi po prostu po śmierci mojej matki zacząłem nie być sobą. Zmieniłem się. Nie chciałem tego, bo wiem że to nie ma wcale sensu. No bo co jestem chamski i udaję kogoś innego. Ale dlaczego? Nie mam przyjaciół, bo boje się, że tak naprawdę będą się ze mną przyjaźnić dla kasy ojca. I co potem jak im coś powiem to będą mnie szantażować. Nie chcę tego. Ale chciałbym być sobą i nie udawać. Powiedzieć prawdę.
Tajemniczy Nieznajomy Chłopak
No cześć!
Tak wiem że to dziwne uczucie pisać do kogoś obcego. Ale taż zna twoje położenie nie mogę nikomu powiedzieć. Wiem, że boisz się zaufać ludziom, ale to jest jak gra jeśli nie zaryzykujesz to nie zyskasz. Nie przekonałam cię, prawda? Nie chcę ci wciskać tych farmazonów, bo to bezsensu. Czasami jest tak, że musisz komuś zaufać. Spróbuj poznać jedną osobę i dopiero wtedy jej się zwierzaj. Nie mówię, że to musi być jakiś chłopak to może być dziewczyna. Też nie musi być kto bardzo popularny to może być cicha osoba, niewyróżniająca się. Może to być osoba z ławki, albo z bloku, albo sąsiadka/sąsiad. To może być każdy byle byś czuł się przy niej kimś, sobą i mógłbyś być dla niej niezwykły jak on/ona dla ciebie. Ale pierw musisz uwierzyć w siebie i pokazać to kim jesteś.
DC w podróży :)
Nie wiem dlaczego, był inny. Może podobny do mnie? Kto wie... Odpisałam mu to co myślałam mam nadziej, że pomoże. Pewnie zastanawiacie się czemu ,, DC w podróży''. To proste DC od Darcy Collins i no cóż od roku moje życie jest w podróży. Teraz w Londynie jestem już 2 miesiące, bo tylko tu wysyłał mnie Paul, ale tak to dużo już zwiedziłam. No i to wszystko, bo ja po prostu nigdy nie piszę z nazwiska, albo czegoś. To jest taki anonim, bo nikt mnie tam nie zna osobiście, ale wiedzą więcej niż nie jedna osoba otaczająca mnie. Spojrzałam na zegarek na komputerze, była 18:30, więc zaczęłam się zbierać. Zaczęłam biec musiałam jeszcze odrobić lekcje, ale ja zawsze nadążam. Niestety nie mogłam biec, bo wczoraj musiałam się wywrócić. No ja nie mogę jak to boli. Tak o to szłam szybkim tempem.
Weszłam do ,,domu'' i od razu chciałam iść do pokoju, ale zobaczyłam Paula. Automatycznie się zatrzymałam.
-O Darcy jesteś. Przyszedłem się spytać jak się dogadujecie. No to jak?
-Jest super, chłopcy są dla mnie super mili. Wczoraj oglądaliśmy filmy i graliśmy w gry planszowe, ale wygonili mnie szybko spać. Są naprawdę super- zszokowani no tak ja się już nauczyłam, że muszę kłamać. No bo co jak powiem prawdę? Nic tylko oni będą mieć przechlapane.
-A co ci się stało w kolana, łokcie i brew- spytał podejrzliwie.
-A to wiesz jaka ze mnie gapa, ja to się zawsze potknę o własne sznurówki- powiedziałam i aktorsko pokiwałam z nie dowierzaniem głową. Spojrzałam na chłopaków, którzy przy pierwszym pytaniu mieli przestraszone miny, ale też tak jakby pełne nadziei. A teraz? Czyste niedowierzanie i naburmuszenie.
-No właśnie co do tego to powinnaś być ostrożniejsza- powiedział z niby troską. Według mnie powinien powiedzieć ,,Powinnaś uważać, bo poharatana i jakaś tak nie za ładna nie będziesz nam potrzebna'' .
-Mhm- potwierdziłam.
-Czyli mam rozumieć, że nie byli na żadnej imprezie i tym podobnym?
-Nie nie byli- uśmiechnęłam się miło.
-Ach i bym zapomniał po jutrze macie wywiad, a jutro musicie wyjść na spacer- powiedział- I fotoreporterzy muszą was zobaczyć- odwrócił się i poszedł jakby nigdy nic. Ja tylko przelotnie spojrzałam na chłopaków i poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku tak jakbym czekała na zbawienie. Nie mogłam się ruszyć, miałam paraliż. Wszystko zaczęło się nieświadomie walić, razem ze mną nawet nie zauważyłam ja podporządkowałam się pod to życie. Jak zaczęłam się zmieniać przez nie i wtedy przypomniałam sobie ,,Nie zmieniaj się choć wszyscy się zmienili i jesteś odludkiem. Jesteś sobą, a to czyni cię wyjątkowym.'' Tak to prawda. I ja nie mogę się zmienić.
~~*~~
Czas zacząć dzień trzeci. 8:00. Moja zmora. Ja jestem jak wampir cała noc stoi przede mną otworem, ale dzień się zamyka. Ubrałam się w jakieś ciuchy i zeszłam do kuchni. Tam nie zastałam nikogo. Co ja się dziwie, przecież oni śpią. Wzięłam sobie jabłko. Napisałam im, że wrócę o 17. Dziś nie idę do lasu, bo musimy iść na ten spacer. Szybko weszłam z domu, w kierunku przystanku autobusowego. Zobaczyłam nadjeżdżający autobus, a ja byłam tak daleko od przystanku. Zaczęłam biec, ale znów nie mogłam. No nic na piechotę do szkoły. Szłam trochę wolno, ale to przez te kolana. No jak na moje szczęście nagle zaczął padać deszcz, a ja mądra, ani kurtki, ani swetra.
-Cześć- aż podskoczyłam, kiedy usłyszałam jakiś głos. Obróciłam głowę i zobaczyłam Logana. No i super dziś świętujemy dzień największego pecha Darcy Collins.
-Hej- powiedziałam dosyć dziwnym głosem.
-Słuchaj chciałem cię przeprosić za wczoraj, wiesz byłem chamski, ale serio przepraszam. Tak przy okazji ty też się spóźniłaś na autobus- spytał miło.
-Dobra może zacznijmy od nowa?- spytałam a on pokiwał głową- Tak, a do tego zaczęło padać- wskazałam na niebo.
-Tak ja to zawsze mam takiego pecha- pokiwała z dezaprobatą głową.
-Nie ja mam większego- od razu zaprzeczyłam.
-Nie ja- zaczął.
-Nie, bo ja.
-Nie ja.
-Ja.
-Ja.
-Nie, bo ja i koniec kropka- powiedziałam i pochlapałam go kałużą, koło której przechodziliśmy.
-Masz 3 sekundy na ucieczkę inaczej będziesz mieć przechlapane- zaczęłam się śmiać bo chyba nie wiedział, że dał śmieszną aluzje.-Jeden- zanim zaczął już biegłam-Trzy!- krzyknął i wystartował za mną.
-Ej a gdzie dwa?
-Zaspało.
Biegłam najwolniej jak się dało, bo strasznie bolały mnie kolana. A Logan do tego oszukiwał nie ma on biega na skróty.
-Nie ma jesteś oszust- krzyknęłam w jego stronę. Za nim coś odpowiedział już nie mogłam dalej uciekać, bo mnie złapał.
-No i co z tego- wzruszył ramionami i się do mnie uśmiechnął.- Ty za wolno biegasz.
-To przez kolana mam je poharatane przez ostatni upadek- powiedziałam śmiejąc się, bo przypomniałam sobie, że wtedy potknęłam się o sznurówki.
-Jak tyś to zrobiła?
-Potknęłam się o sznurówki- mruknęłam cicho, a on zaczął się śmieć, a ja razem z nim. Nagle zobaczyliśmy jakieś ciężarówkę i już byliśmy cali mokrzy i cali z błota. I teraz zaczęliśmy się jeszcze bardziej śmiać.
-No to mamy przechlapane- i tak zaczęliśmy iść dalej cali mokrzy. Bynajmniej ten deszcz zmazywał trochę błota. Cały czas o czymś gadaliśmy. Nie było tej nie przyjemnej ciszy, bo mieliśmy tonę tematów. Doszliśmy do szkoły o 8:30 z małym postojem na stacji benzynowej, żeby kupić żelki i chipsy, do tego Lipton ice. I nie do wiary on też lubi zieloną. Wszyscy ludzie, którzy kupowali je ze mną zawsze omijali zieloną.
-Darcy, ja muszę się skoczyć do sekretariatu po plan zajęć, bo wczoraj nie wziąłem.
-Ok, ja pójdę pod sale do fizyki to na przerwie?

-Tak spotkamy się na przerwie- powiedział, pomachałam mu na co on zrobił to samo i poszłam do sali. Po 15 minutach zadzwonił dzwonek wszyscy wychodzący obok sali z fizy na mnie się gapili. Nagle zobaczyłam Logana idącego w moją stronę.

9 komentarzy:

  1. Cudne opowiadanie <33
    Kiedy następny rozdział???

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! To opowiadanie jest mega ciekawe!!!! :* super mega! Czekam na nn ♥a I jak chcesz mieć więcej komentarzy to wyłącz weryfikacje obrazkową ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominuję cię do Libster Arward
    http://trochefantastycznefanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. super ff! będę czekać na następny! :)
    zapraszam do nas: http://never-be-well.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepsze opowiadanie jakie czytam!!! :* czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. plose dodaj nexta :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Będziesz jeszcze kontynuowała tego bloga?? Proszę odpisz. Mam nadzieję, że niedługo pojawi się next, bo szkoda zmarnować tak dobrego bloga. :) /Julia

    OdpowiedzUsuń