niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 1

                                                                        Rozdział 1 

                                                                           ~~.~~

-Musicie być bardziej odpowiedzialni to dlatego też tak postanowiliśmy- wytłumaczył im 39 letni menadżer.
-Ale my nie chcemy, co my jesteśmy jakieś niańki?- spytała chłopak o zniewalającym uśmiechu i loczkach, których pozazdrościła mu nie jedna dziewczyna. Natomiast reszta go poparła.
-Posłuchajcie mnie, bo powiem wam to tylko jeden raz i nie powtórzę. Ostatnio media zaczęły za wami częściej chodzić, no i tym trafem przyłapali ciebie Harry jak robiłeś TO w klubie z jakąś dziewczyną, do tego byłeś pijany w trzy dupy. Ciebie Louis złapali jak ochrona wynosiła ciebie pijanego z clubu nocnego. I do tego twierdzą, że jesteś jak małe dziecko, nieodpowiedzialny i dzieciny. Nie mówię, że macie się zmieniać tylko trochę odpowiedzialności nie zaszkodzi. Do tego ty Zayn i ten twój nałóg. Twierdzą, że nie poradzisz sobie z odpowiedzialnością w życiu. Daj im po palić i niech zobaczą, że dasz radę. Liam to zerwanie z Dianą było bardzo nie korzystne. No i został Niall ciągłe sądzą, że się nie ustatkujesz i że jesteś na to taki nieśmiały. To dlatego i posłuchajcie to będzie tak: Macie 2 tygodnie potem decydujecie się, czy chcecie, żeby z wami zostałam. Przez te 2 tygodnie macie się z nią poznać. Ona jest miła, więc wy też bądźcie. No ale wracając 2 tygodnie się nią zajmujecie, potem tak, albo nie i gotowe. Przyjdźcie tu jutro poznacie ją i weźmiecie do domu. Nie, nie ma innego wyjścia- wyprzedził ich pytanie menadżer.
-Do dupy, teraz będzie celibat- powiedział zielonooki chłopak.
-A żebyś wiedział Harry- poparł go Paula-menadżer.- Dobra wynoście się stąd i wróćcie tu dopiero jutro i radzę się z tym przespać, bo jutro będziecie mieć odpowiedzialność.
~~*~~
-Będziemy jakimiś niańkami- powiedział zrezygnowany Zayn.
-No, ale na szczęście tylko 2 tygodnie i koniec.
-No na szczęście- powiedział Harry.
-Dobra chodźcie do domu tam to obgadamy- tak jak powiedział Liam tak zrobili. Weszli do wielkiego domu, a raczej penthouse. I wszyscy usiedli na sofie.
-A może tak będziemy ją ignorować i będziemy dla niej chłodni i oschli. To może od razu pójdzie do Paula i się mu poskarży i będziemy mieć ją z głowy- głośno myślał Zayn.
-Ej! To dobry pomysł Zayn- powiedział Lou. Wszyscy się godzili i tak zostało.
Darcy
Znów to już kolejny raz od roku, kolejne 2 tygodnie i kolejne rozczarowanie. Tak wygląda moje życie od roku. Teraz mam się przedstawić i być. Szkoda że ja już nie chcę być i chcę tylko uciec, ale jestem tylko dzieckiem, które aktualnie siedzi w wytwórni muzycznej czekając na kolejne znane jej osoby, które będą znać ją tylko 2 tygodnie, a potem goodbye Darcy. Są już spóźnieni prawie godzinne, ale to normalne są przecież gwiazdami i to właśnie w ich stylu. Nigdy się na to nie pisałam, ale takie jest moje życie. Jestem tylko ciekawa kiedy zaszczyca nas swoją obecnością. O to chyba teraz. Właśnie do studia weszło pięciu chłopaków. Znałam ich, przecież to oczywiste. Nawet lubię ich muzykę. Czyli teraz oni, ciekawe czym przewinili. Cała piątka gapiła się na mnie z odrazom i nienawiścią, rozumiałam ich przecież tylko na mnie można tak patrzeć, bo oni są wielkimi gwiazdami estrad, a ja? Ja to zwykła dziewczyna prowadząca bloga i idąca przez własne życie potykając się o własne sznurówki, ale mi to nie przeszkadza ponieważ jestem sobą i nikim innym. Nie udaje dlatego żeby ktoś mnie polubił, albo kupił mój album. Nienawidzę udawać to nie w moim stylu, wtedy stajesz się pustą lalką, manekinem bez uczuć, a w końcu znikasz cały ty i zastępuję cię osoba, której nigdy nie chciałeś stworzyć. Staliśmy w ciszy, nie ciążyła mi jak innym może dlatego że ją kochałam? Tak to dobre słowo kochałam ciszę, bo wtedy umiałam się skupić i poukładać wiele rzeczy, którymi mnie obarczono.
-Więc chłopcy poznajcie tą dziewczynę, o której wam mówiłem- z zamyślenia wyrwał mnie Paul. Tak pewnie już zapomniał jak mam na imię. Dobra może to lekka przesada, ale on zawsze daję nacisk na TĄ dziewczynę.
-Cześć, jestem Darcy- powiedziałam cicho. Nie zbyt lubiłam się przedstawiać.
-Ta, cześć- odburknęli wspólnie. Byli chłodni i niedostępni, ale nie dziwiło mnie to.
-No chłopcy tak, więc możecie już jechać do domu. Darcy bądź grzeczna- powiedział Paul. Powiedział do mnie jak do psa, ale ja chyba jestem nim takim posłusznym kundelkiem wyblakłym i nie wiadomo skąd, czy to dobrze mnie określa, chyba tak. Przytaknęłam jedynie skinieniem głowy i ruszyłam za wielkimi One Direction.
Stanęliśmy przed wielkim penthouse tak to idealne określenia, ale co mnie to, widziałam ich miliony i wy wielu mieszkałam. Wysiadałam z auta podąwszy za chłopakami. Weszłam do ich mieszkania zaraz za nimi.
-Pokój gościnny jest na 1 piętrze 3 drzwi po lewej- powiedział bez emocji Liam. Zaznaczył to że jest to pokój gościnny, czyli jestem tu tylko 2 tygodnie i end.
-Dzięki- powiedziałam cicho i ruszyłam do góry. Policzyłam pokoje i weszła do ,,mojego'' pokoju. Były już tam moje rzeczy. Podeszłam do mojej walizki i wyciągnęłam z niej szare rurki do tego granatową bluzkę z numerem 34. Poszłam do łazienki się umyć. Po dosyć długim prysznicu ubrałam na siebie ciuchy i poszłam do salonu. Za nim wyszłam wzięłam mój szkicownik i torbę z laptopem. W salonie byli chłopcy grali na konsoli. Biła od nich wesoła energia. Gdy tylko mnie zobaczyli ich wyraz twarzy natychmiastowo się zmienił był wręcz morderczy.
-Mogę wyjść? Potrzebuje się przejść- spytałam cicho.
-Tak, tak idź- powiedział chamsko Niall. Ja poszłam do przed pokoju i ubrałam moje trampki. Chłopcy chyba myśleli, że już wyszłam, bo usłyszałam coś czego chyba nie powinnam.

-I najlepiej nie wracaj- tak to było miłe Harry. Wyszłam z domu cicho zamykając drzwi. Szłam przed siebie. Miałam tak dobrze znane mi miejsca jednak się nie zatrzymywałam. W pewnym momencie skręciłam w stronę gdzie nikogo nie było. Szłam przez jakiś park, potem weszłam w jakiś zakątek. Było tak magicznie taki inaczej. Z punktu obserwatora nie można było mieć zarzutów. Było pięknie.
Znalazłam miejsce gdzie będę mogła być sobą. I do tego nikogo tu nie ma. Usiadłam na kamieniu, wyciągnęłam z torby laptopa i weszłam na mojego bloga. Zalogował się i zaczęłam pisać kolejnego posta.
,, Znów jestem w innym miejscu, ale jest tak jak zawsze. Nic się nie zmieniło i do tego wszystko jest tak strasznie przewidywalne, oni są tak strasznie przewidywalni. Nie wiem co mam o tym myśleć, czy to znów kolejna faza przejściowa? Tak, tylko tak to można nazwać. Przecież tak za 2 tygodnie mnie już nie będzie. Kolejny raz zniknę i zostanę zapomniana. Takie już moje życie i choćbym nie wiem jak chciała je zmienić nic mi nie pomoże, bo jestem tylko dzieckiem, które jak wszyscy myślą mogą traktować jak zabawkę i nic innego. A ja czuję, że już się w nią zmieniłam. Nie mam już krzty miłości w życiu, nie mam nikogo komu ufam, nie mam kogoś. Wszyscy mnie wykorzystują do swoich korzyści jestem jak marionetką, ponieważ ja nie mogę się sprzeciwić, ale to nie znaczy, że nie czuję, że jestem bezuczuciowa. Wszyscy się mną bawicie? To powiedzcie mi jak to jest ranić człowieka, jak to jest niszczyć mnie. No wykrzyczcie to, niech ktoś choć raz powie mi prawdę. Znikam z kolejnymi dniami, z kolejnymi zawodami, z kolejnymi stratami, a najbardziej się boję, że w końcu zniknę cała i zostanę zapomniana.
Co było tego żadne z nas już nie dogoni. ''
Tak pisałam blog w kształcie pamiętnika. Pisałam tam o wszystkim, kochałam to robić. Ale to nie tylko to jeszcze niektóre osoby piszą do mnie z swoimi problemami na Gmail. Wszystkim staram się pomóc, bo wiem jak to jest nie mieć się z kim tym podzielić. Zawsze robię to po dodaniu postu.
To tez właśnie dlatego siedzę na mojej poczcie i nie mogę uwierzyć, że od wczoraj przyszło, aż 84 wiadomości od ludzi. Weszłam na wszystkie i na wszystkie odpowiedziałam. Potem wyciągnęłam mój szkicownik otworzyłam na jakiejś czystej stronie i zaczęłam izolować się od świata. Najpierw jedna kreska, potem druga i tak o to nie wiedziałam co mnie otacza. Wyszło chyba dobrze.
Zaczęłam myśleć jakie ma znaczenie ten rysunek. Nie wiedziałam, ale może kiedyś. Spojrzałam na mój ukochany zegarek (jeden z wielu) i jak zobaczyłam godzinne myślałam, że zejdę na zawał 23, a ja jeszcze nie w ,,domu''. Szybko spakowałam laptopa i szkice i poleciałam do domu. Biegłam naprawdę szybko nawet nie zauważyłam jak znów potknęłam się o sznurówki i wyrżnęłam glebę. Ja pie**ole jak boli. Pozbierałam się z chodnika i kuśtykając poszłam do domu. Weszłam cicho, bo światło było zgaszone i myślałam, że spali. Podeszłam do blatu w kuchni i zobaczyłam karteczkę.
,,Poszliśmy na imprezę. Wrócimy późno.''
O super. Wzięłam apteczkę, bo zobaczyłam że z moich kolan sączy się krew. I nie tylko z nich jeszcze łokcie i brew. Przemyłam wodą utlenioną (ale szczypało), a no to założyłam plaster. Pomaszerowałam na górę do pokoju i wzięłam piżamę, czyli za dużą koszulę o jakieś 4 rozmiary, więc była mi do kolan. Poszłam pod prysznic. Po jakże odświeżającym prysznicu założyłam bieliznę i koszulę. Wyszłam z łazienki i poszłam spać.
Rano. Budzik. Ziemia. Ból. Tak to moje poranne wstawanie, rano dzwoni budzić ja z szoku spadam na ziemie, a potem tylko ból tyłka. Szybko wyciągnęłam z walizki ciuchy. W skład wchodziło bluzka w niebieskim kolorze z napisem Coldplay. Tak jestem fanką. Pod to czarny podkoszulek. Na tyłek rajstopy, a na nie szorty z postrzępionymi końcówkami. Na nogi czarne zjechane trampki. Tak lubiłam się tak ubierać to był mój styl. W podskokach poszłam do kuchni, gdzie nikogo nie zastałam. Zrobiłam sobie płatki i machnęłam im krótką karteczkę.
,,Poszłam do szkoły. Tabletki na kaca są na stole razem z paroma litrami wody. Wrócę o 19:00.
Darcy'' 

czwartek, 2 stycznia 2014

Prolog

                                                                 Prolog

Można myśleć, że moje życie wygląda jak bajka, ale tak nie jest. Nie wszystko co wydaje się kolorowe takie jest. Tak samo jest ze mną, czasami muszę udawać, że jest dobrze, a nie jest. Nienawidzę udawać i staram się to ograniczać, ale przez to wszystko staje się to coraz trudniejsze, a to dla tego, że jestem marionetką, nic nie znaczącą uczuciowo dla ludzi, jestem tu dla ich zysku, bo ja się nie liczę, nie mam uczuć. Stałam się dla nich inna, ale w środku wciąż jestem taka sama tylko odzyskaj mnie i proszę, ten ostatni raz nie zapominaj o mnie. Jestem tylko osobą- imieniem i nazwiskiem, bo dla innych nic innego się nie liczy- Darcy Collins.